WIELKANOC

Żółte święto Dla tego odłamu społeczeństwa szwedzkiego, który nie poczuwa się do żadnych związków z Kościołem i jego przesłaniem, Wielkanoc oznacza cztery dni wolne od pracy, wypadające przynajmniej w południowej i środkowej Szwecji o tej porze roku, kiedy to na przykład można gruntownie uporządkować ogród, zrobić przegląd żaglówki lub po raz pierwszy zwizytować domek letniskowy. Jeśli Wielkanoc (święto ruchome) jest już w marcu, północne tereny kraju oferują raczej białe szaleństwo niż przydomową krzątaninę, choć niejeden korzysta z okazji, by przez tydzień pojeździć na nartach albo w rodzimych górach, albo w Alpach. Ruchomość świąt sprawia niemało kłopotów przede wszystkim tym ogrodnikom, którzy tydzień przed Wielkanocą muszą wyhodować mnóstwo żółtych narcyzów i żonkili, najpowszechniejszej obok brzozowych gałązek świątecznej ozdoby.





       Kolor Wielkanocy, żółty, nawiązuje do znaczenia jaj i kurcząt podczas tychże świąt. Jak świat długi i szeroki, niezależnie od wyzwania, chrześcijanie zjadają wtedy miliony jaj. Żadnych innych świąt nie cechuje taka jednomyślność kulinarna. A wzięła się ona stąd, że przez sześć tygodni Wielkiego Postu ludzie wierzący musieli zrezygnować ze spożywania jaj, które domowe ptactwo zaczynało właśnie w dużych ilościach znosić. Z nadejściem Wielkanocy było ich tyle, że świąteczne menu wydawało się oczywiste. Żeby wielkanocne potrawy uczynić bardziej odświętnymi, w całej Europie przyjął się zwyczaj malowania pisanek, sztuka, znana zwłaszcza w południowej Szwecji (na północy, gdy Wielkanoc wypadała wcześniej, jaja mogło brakować i zamiast jaj wielkanocnych były jaja zielonoświątkowe!). Wierni tradycji w dalszym ciągu barwią jaja, gotując je w łupinach cebuli, kłosach zbóż i brzozowych liściach, po których zostaje na skorupce charakterystyczny wzór.
       Potrawy wielkanocne mają swoje religijne uwarunkowania. Popularność najróżniejszych dań z łososia w Wielki Piątek odsyła do czasów sprzed reformacji, kiedy Szwedzi pościli, ograniczając się do jedzenia ryb. Tyle że wówczas nie było nawet mowy o takich przysmakach, jak świeży bądź wędzony łosoś. Umartwiano się spożywaniem solonych łososiowych grzbietów lub sztokfiszy, rezygnując być może z wszelkich płynów.
       O ile rybna dieta w Wielki Piątek ma już długą tradycję, o tyle zwyczaj jedzenia w któryś z wielkanocnych dni pieczeni jagnięcej („jagnię paschalne”) pamięta nowe czasy. Pochodzi oczywiście z biblijnej opowieści o pierwszej Wielkanocy Żydów w Egipcie. W Europie południowej jest niemal powszechny. Nic zresztą dziwnego. Owce kocą się tam około Nowego Roku, w Szwecji natomiast tak późno, że dopiero współczesna technika mrożenia umożliwiła Szwedom jedzenie pieczeni jagnięcych w okresie Wielkanocy.
       Pewien pradawny, przerażający aspekt świąt wielkanocnych przyjął obecnie postać dziecięcej zabawy. Dziewczynki, przywdziawszy chusty i długie spódnice, chodzą od drzwi do drzwi po prośbie z kociołkiem do kawy, który mają nadzieję zapełnić drobnymi pieniędzmi i słodyczami. Mówi się o nich „wielkanocne baby” albo „wielkanocne wiedźmy”, co przywołuje na pamięć stare szwedzkie wierzenia ludowe, wedle których w Wielkanoc wszystkie czarownice leciały na czarcią górę, zwaną Blåkulla. Jeszcze w wieku XVIII zadenuncjowane kobiety, podejrzane o konszachty z diabłem, mogły zostać skazane na karę śmierci.

       W Szwecji, zwłaszcza w zachodniej jej części, po dziś dzień zachowały się także inne relikty niegdysiejszej wiary w czarownice. Wielkanocne ciemności rozpraszają duże ogniska i przeszywają wybuchy petard. Petardy i ogień to stare wypróbowane sposoby odstraszania czarownic, trzymania ich na odległość. Obecnie jedynym odstraszającym aspektem są odstrzelone palce i pożary traw

 



tekst ze strony Szwedkiej Ambasady zdjecia znalezione w internecie

 
Make a Free Website with Yola.